W odstępie trzech dni dwie grupy miłośników historii grodu nad Kłodnicą spacerowały wokół dawnego hotelu „Haus Oberschlesien”, a obecnie Urzędu Miasta Gliwice.
Stało się tak za sprawą jubileuszu 95-lecia budynku, który już od fazy projektowania, przez przeciągającą się budowę, aż do chwili uroczystego otwarcia w dniu 29 czerwca 1928 roku, budził wiele kontrowersji. Emocje wcale nie opadły po przyjęciu pierwszych hotelowych gości.
Jedni nazywali „Haus Oberschlesien” „kamiennym pudłem” lub „amerykańskim zgorszeniem”, a dla innych było to zachwycające i trochę niedostępne miejsce, w którym chcieliby zdegustować specjały lokalnej kuchni, zajrzeć do wielkiej sali lustrzanej albo zatańczyć na sylwestrowym balu. Obie grupy pasjonatów gliwickiej historii świętowały 95. urodziny HO bez tortu i tradycyjnego „Sto lat”, za to wsłuchując się w opowieść o tym wyjątkowym miejscu i jego literackim odbiciu, przedstawionym przez pisarza z Gliwic – Horsta Bienka, w pierwszej części jego tetralogii, zatytułowanej „Pierwsza polka”.
Zadziwiające i smutne jest to, że mieszkańcy sami wychodzą z inicjatywą spotkania się przed budynkiem, interesują się losami projektantów, budowniczych i personelu dawnego gliwickiego hotelu i dopytują o jego architektoniczne detale, tylko obecni gospodarze obiektu wydają się całkowicie obojętni i niezainteresowani wykorzystaniem okazji do promocji tej wyjątkowej w skali miasta i regionu budowli. Zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy spaceru historycznego wokół byłego hotelu, z chęcią zajrzeli by do dawnej sali balowej, przypomnieli sobie opowieść kelnera Kosmitzkiego, albo dotknęli pamiątkowych eksponatów, będących częścią zastawy stołowej lub wyposażenia wnętrz „Haus Oberschlesien”.
Niestety, nie mieli takiej możliwości i nie bardzo wiadomo, dlaczego zostali pozostawieni sami sobie. Możliwe, że wciąż jeszcze nie uporaliśmy się z niemiecką przeszłością naszego miasta albo wstydzimy się, że nie wpisaliśmy budynku HO do rejestru zabytków, a po jego niefortunnej termomodernizacji, już zupełnie straciliśmy na to szansę.
Wygląda na to, że z jakichś powodów nie chcemy lub nie potrafimy wykorzystać okazji do chwalenia się ciekawymi obiektami w naszym mieście, bo nie świętowaliśmy również okrągłych rocznic powstania budynku obecnego Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego (dawny Zarząd Dóbr Ballerstremów) czy Domu Tekstylnego Weichmanna. Trochę szkoda straconych okazji, ale jeszcze wiele powodów do promowania i świętowania przed nami.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Muzeum w Gliwicach